poniedziałek, 4 maja 2015

Bilans zysków i strat

     Za ostatni grosz... Chciałbym kupić jeden z tamtych dni. Jeden z tamtych dni kiedy wchodzący wychowawca nawoływał twardym głosem o 6:30 do opuszczenia gniazda sennych fantazji. Dająca poczucie ciepła i bezpieczeństwa kołdra była czasem drastycznie zdzierana i tak oto kanarek musiał startować do lotu w kolejny dzień. Te wspomnienia są cały czas wyraźne i nadal malują się w dobrej,prawie HD jakości. 
     Człowiek jak młody to głupi. Nie słuchało się prawideł starych kaznodziejów,jakimi byli internaccy wychowawcy,oraz nauczyciele którzy (mężczyźni) w niejednym przypadku stracili w tym fachu włosy że będzie się tęsknić za szkołą i jej latami. Nie przyznawało się wtedy nikomu racji,no bo przecież pospolicie "p*erdolą głupoty !". I teraz,po ubiegłym roku... Mieli rację. 

     Co takiego robiłem przez ten rok ? Poświęciłem swój czas rekrutacji do jednej ze służb mundurowych,która nadal trwa... Ale czy cokolwiek osiągnąłem ? Czy zrobiłem coś w kroku samorozwoju ? Jakie doświadczenia nabyłem ? Do czego doszedłem ? Zadając sobie to pytanie szukam gdzieś z tyłu głowy tych wszystkich założeń. I co ? I kiepsko. 

     Mój przyjaciel Jarek,siedzi aktualnie w Danii. Andrzej i ja jesteśmy kurierami. Fajna sprawa-jeśli ktoś lubi sam sobie być sędzią i katem. Z klasy studiuje tylko kilka osób,reszta poszła do roboty albo jakiegoś studium. Ciekawe z iloma się jutro spotkam... Zatem,co robiłem od skończenia szkoły ?

1. Przedstawiciel Handlowy.
2. Kierowca w cateringu.
3. Barista.
4. Kierowca-dostawca.
5. Konwojent.
6. Kurier.

     Trochę się tego uzbierało,teraz CV aż pęka w szwach i każdy pracodawca walczy o mnie w swojej firmie. Hahaha ! Żart. Statystyka jest zaskakująca,sporo osób które kończą LO,a nie idą na studia lądują w gastronomii,transporcie czy usługach

Ostatnio mój druh Grzegorz,wrócił ze studiów do domu. Studiów które przerwał. Z różnych powodów,między innymi kiedy nie wiadomo o co chodzi,to chodzi o ..... ?
Kończąc następne piwko,powiedział "No dobra,skończę te studia i co ? I będę jak ta cała reszta która płacze że nie ma pracy,a nie przełknie dumy żeby iść pracować na halę w fabryce."
Zastanawiając się nad sensem tych słów,może i miał rację. Jednak nie wszyscy obnoszą się honorem,sam pracuję z facetami którzy mają po dwa magistry. Autentyczna sytuacja,która mi się ostatnio przytrafiła : 

-Arek,a Ty jak tu trafiłeś ? 
-Wiesz,szukałem roboty,chwyciłem się tego niby na chwilę... No i tak zostałem już rok...


sobota, 6 września 2014

Nie matura,a chęć szczera

       Pomyślałem kilka miesięcy temu przed maturą. O dziwo los pokręcił trochę słowa piosenki,co jak się okazało znacznie zmieniło sens przysłowia...

       Zasnąłem jak dziecko,co strasznie mnie zdziwiło."Zupełnie inaczej niż przed egzaminem na prawko" pomyślałem. Co lepsze,pomyślałem tak jeszcze wiele razy od tamtej pory (notabene prawko udało się zdać za drugim razem). I tak mijały maturalne dni w miejscowości gdzie należy się strzec fotoradaru. Dziwny spokój gdzieś usypiał czujność przed matematyką. Aż do otwarcia arkusza...

-Czuję coś że będzie lipa-zapowiedział swoją obawę mój przyjaciel Jarek.
-Daj spokój,bardziej się stresowałem w ZORDzie niż teraz,odpowiedziałem lekceważąco wypluwając gumę do kosza.
-Dawaj jedną bo nie zdasz matury ! - Jaro zastosował swój stały sposób na wyłudzenie czegoś do wsadzenia do pyska
-Ty głupi k...asie,jeszcze wykraczesz...

No i się wykrakało.Otwarcie arkusza skutkowało wyszeptanym "O k*rwa",nie ostatnim tamtego dnia.Potem już modlitwa i pisanie tego co się wiedziało.Kiedy w połowie pisania rozejrzałem się po sali,zadałem sobie idiotyczne pytanie ile osób będzie miało poprawkę. Za zadanie debilnych pytań,przyszło mi pokutować w sierpniu.Byli tam wszyscy. Ci co potrafili i myślą że potrafią. Czas się rozkręcił i wybiła godzina żeby ponownie przystąpić do pisania. Szybkie "W imię Ojca,Syna..." i otwarcie. Pierwszy rzut oka zapowiadał się obiecująco. Czas mijał,a ludzie którzy kończyli wychodzili. To co można było napisać,napisałem. Po przejrzeniu wszystkiego i zaznaczeniu odpowiedzi pomyślałem "klamka zapadła". I znowu,tak samo jak prędzej odwiozłem Jarka w to samo miejsce gdzie zawsze łapał stopa tak jak w liceum. Chciał wpaść,pogadać. Znowu ten sam moment. Powtórka wydarzeń. Tak samo było na prawku,no nie ? Do tej pory tak powtarzam czekając na wyniki oby szczęśliwego egzaminu dojrzałości. W końcu jest jeszcze szansa na studia. Ratownictwo to wymarzony kierunek. Nie chodzi o rajdy karetką na sygnale,która wpada na wioskę wyjąc i błyskając. Coś innego. Ale zawsze pozostaje opcja "B" o której później...

niedziela, 26 stycznia 2014

Szpagat,czas start !

W piątek przyszła książka,Pavla Tsatsouline'a ! :) Wszyscy ją zachwalają i podobno szybko przychodzą postępy. Od roku mam problem który zwie się "tendinopatia przywodzicieli" czyli w skrócie "Ała !"
         

            No i po czasie oczekiwania na rezonans przyszedł czas oczekiwania na wizytę u ortopedy ;)
Było to na początku października 2013 roku. Ów miły lekarz nie lubi swojej pracy,był opryskliwy i zalecił 3 miesiące absolutnego braku aktywności. Albo jak to ujął "Spotkamy się na operacji". Życzyłem Panu Ortopedzie miłego dnia i wyszedłem.


           Pierwszy krok do spełnienia marzenia o rozciągnięciu i udowodnienia samemu sobie,że mogę.
A co tam,trzeba spełniać marzenia ! :)
Już po pierwszym treningu przestałem się garbić przy ćwiczeniach ;)
Jeszcze dużo pracy,ale wszystko jest na rozciągnięcie ! ;)

środa, 22 stycznia 2014

W związku z powszechnym obowiązkiem...

...obrony Rzeczpospolitej (czy jakoś tak ;) ) dostałem dzisiaj wezwanie na komisję wojskową :D
Jako mały chłopiec rajcowałem się,kiedy widziałem książeczkę wojskową mojego wujka,było to jakiegoś rodzaju dojrzałością,dorosłością i Bóg wie czym jeszcze ;)  Niedługo sam dostanę taką książeczkę. Jestem przecież doro...pełnoletni. A no tak,jeszcze matura....Jako dziecko myślałem że licealiści to tacy dorośli,poważni ludzie. Z upływem lat,oraz po przyjściu do liceum stwierdzam że jednak trochę się myliłem. Nie jest tak poważnie. 18 lat to jednak nie taka "dorosłość",to tylko wiek wymagany do kupna alkoholu,papierosów czy czytania gazetek z nagimi paniami. Nie oszukujmy się,tak właśnie to wygląda. Niedługo matura,która jest postrachem wszystkich licealistów. Taki jeden duży sprawdzian.

No i co z tą maturą ? Ano to że 30 % decyduje o tym,czy pójdziesz kopać rowy,czy nadajesz się na studia,tak ?  Tak na prawdę,te 30 % może zdobyć każdy farciarz. Pójść na studia,imprezować,zrobić magisterkę i narzekać że nie ma pracy. Nie chcę się bawić w politykę,ale zadania typu "jest 8 kuleczek czerwonych i 9 białych" są...chyba trochę bez sensu. Bo dajmy na to,teoretycznie. Jeżeli ktoś miał problemy z matmą,ale jest dobry z innych przedmiotów,polskiego,angielskiego,biologii i chce kiedyś robić coś dobrego dla ludzi,to po co mu matma ? To po co wtedy polski ? Po co chemia ? I tak dalej  i tak dalej...


Do czego zmierzam ? Ten post jest ogólny,jak licea ogólnokształcące :) Niby do wszystkiego,a jednak do niczego...

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Zostałem dawcą ! :)

Krwi :)  Dzisiejszy dzień zaliczam do udanych. Zawsze chciałem oddać krew i nadała się w końcu do tego okazja. Dzisiaj do szkoły przyjechał bus z obsługą,sprzętem itd. Rozstawili się w jednej klasie,szybki podział które klasy na których lekcjach i akcja rozpoczęta. Na trzeciej lekcji poszliśmy się rejestrować. Potem do lekarza. I tak każdy. Trochę to trwało,ale jednak jak się wejdzie do środka leci szybko. Oddanie kwestionariusza,odpowiedź na kilka pytań typu "dobrze się czujesz?" albo "czy przyjmujesz teraz jakieś leki?",mierzenie tętna,wagi,wzrostu i do oddania marsz :)

Jak wygląda oddanie ? Chyba wszyscy wiedzą... Podłączenie do woreczka,ściskanie piłeczki,około 10 minut i po sprawie :) 

Otóż chciałbym Was zachęcić do oddawania. Nasza pompka tłoczy ok. 5 litrów po ciele. 450 ml czerwonego płynu,który może uratować komuś życie gdy będzie w potrzebie to nie tak dużo. Dodatkowo,dzień w którym oddajecie krew przysługuje jako dzień wolny od pracy/nauki :)

niedziela, 19 stycznia 2014

Mój pierwszy raz...

...z aplikacją Endomondo. Tak oto rozpocząłem dzisiejszy dzień. Ubrałem się i poszedłem pobiegać. W sylwestra wraz z moją Lubą,robiliśmy listę postanowień i planów noworocznych. Stworzyłem ją wraz z listą marzeń z tablicy motywacyjnej no i z celami które chciałbym osiągnąć.


Mniej narzekać,więcej się uczyć,to takie standardy ;) Jednak teraz,postanowiłem sobie poprawić trochę kondycję (może i zjechać ze zbędnego tłuszczyku ;) ) no i zrobić szpagat. To ostatnie będzie najtrudniejsze. Ale przecież nie zaszkodzi spróbować,chociaż podjąć rękawicy :) Zawsze należy próbować. Zamówiłem już nawet książkę,która do tego celu będzie mi bardzo przydatna,pokażę ją tutaj później :) Otóż wracając do biegania,tablicy i innych motywacji. Ciekawym pokolorowaniem dnia codziennego jest słoik wspomnień.


 Jest to zwykły słoik,gdzie wrzucacie karteczki z zapiskami co się stało ciekawego,przyjemnego. Np. "Zrobiłem salto", albo "Znalazłem dychę na ulicy". To tylko przypadkowe przykłady :) Poniżej zamieszczam zdjęcie mojego słoika z paroma karteczkami z tego roku :) Jutro lecę oddać krew. Pierwszy raz ! :) Czyli kolejne marzenie z listy zostanie uzupełnione :) A Wy ? Co spotkało Was ciekawego ?

sobota, 18 stycznia 2014

Na początek...

Co mnie skłoniło do założenia ?
Chyba sam nie wiem. Wpadłem na ten pomysł podczas ostatniego biegania. O czym to ma być ? Haha,to chyba najtrudniejsze pytanie które sam sobie postawiłem. O codzienności. O spełnianiu marzeń. O przemianie.


Czego ? Samego siebie,brzydkiego kaczątka w łabędzia,czy w inne cudo :) Ten blog jest dla tych,którzy szukają powiedzmy "bratniej duszy" albo jakiegoś pocieszenia,nie wiem jak to nazwać,nie chcę się bawić w nie wiadomo jakiego psychologa. Lubię pomagać ludziom,dlatego postanowiłem kiedyś zostać Ratownikiem Medycznym. Ciekawa profesja,ale nie zawsze pomoc to tylko podawanie leków. To też rozmowa. Czasami nawet z przypadkową osobą,z kimś kogo nie znamy. Jeżeli czujesz że usiadłeś (aś) na grzechotnika,który Cię ugryzł i szukasz czegoś ciekawego,choćby do poczytania czy do przemyślenia-myślę że to chyba dobre miejsce.



Może na własnym przykładzie... Głębiej się zastanawiając,to ostatni rok przyniósł wiele. Ogólnie,mogę go zakwalifikować do lat świetności. Wszystko zaczęło się od...karate. Poznałem też Agę,która od tamtej pory towarzyszy mi każdego dnia. Gdzie tu przemiana ? Lekka jest. Aga to pozytywna dziewczyna. Gdyby nie Ona,nie wiedziałbym że może codzienność można wziąć trochę bardziej "na luz",chociaż nie zawsze to wychodzi ale się staram-w mniejszy czy większy sposób. Zdradziła nawet kilka niby śmiesznych rzeczy,które mogą nam pomóc coś zmienić w naszym wisielczym humorze,ale o tym później.To wielkie wsparcie,mieć Kogoś,kto umie nas poprowadzić.



A co jeśli takiej osoby nie posiadamy ? Możesz pomyśleć "Gościu,skończ gadać głupoty". I masz absolutną rację. Wracamy do odpowiedzenia na pytanie,czemu tutaj jestem. Otóż każda pora jest dobra na jakieś ZMIANY.  Najlepiej zacząć od poszukania jakiegoś zajęcia,które sprawi że nasz schemat funkcjonowania nie będzie wyglądał WSTAĆ,PRZEŻYĆ,IŚĆ SPAĆ. Między tym wszystkim, zamiast narzekać można np. wyjść na spacer. Masz psa ? Chomika ? Zbierasz znaczki ? Super ! To już pół sukcesu. Pozostaje tylko pójść krok dalej. Chaotycznie, co ? Też tak uważam... Chyba starałem się za dużo powiedzieć,albo wpadłem w słowotok ;) Jest kawałek do przesłuchania,który mam ustawiony na budzik. Wiecie co ? Jest parę dobrych chwil,tylko musimy ich poszukać...
Trzymajcie się !